Emisja Spalin

Tak ten rap to zbiór prawd o życiu

Lecz nie aż tak żebym był spryciuch

Po odkryciu ich sam żyję tak bym

Dostosował się do własnych maksym

Wielkie prawdy? z tymi to nie problem

Szczerość - bez pogardy mówię gdy niedobre

Większość lubi jechać po kimś tak jak w siodle

Zmienność - przez to nowy ktoś obrywa ciągle

Oczy, by widziały muszą być otwarte

To czy ty dostrzeżesz mała prawdę zgadnę

Kroczy Dab przez miasto z sobą ma ferajnę

Tłoczy płyty tak jak ludzi po zieloną kartę

Tak jak Star Trek wróci po czasie

Myśl, co gubi się jak komórka zasięg

Byś rozpoznał ten styl po hałasie

Abra D.A.B. drugie solo będzie w trasie

K-44 ten skład mych kolesi

On nie rozpadł się tak jak Sowieci

I choć nie wszystko złotem jest co się świeci

My szlifujemy flow, bo szykujemy show yo

[tylko teksty.tk]

Tak ten rap to subiektywna prawda

Bez dyrektyw na obiektywny wariant

Efektywna dotychczasowa karma

Nie do korekty gdy dyktuję standard

Tak ten rap to mój na prawdy klaser

Fakt, że rzadsze są dla mnie rarytasem

Te odważne mają styl jak Hunderwasser

Lipy nie ma, bo Dab jak BM-a trzyma klasę

Maniak - robię ten rap naście wiosen

Cwaniak mógłby myśleć, że gonię za ciosem

Postęp zrobię tylko gdy pójdę za ciosem

Zapierdalam, a jak, bo mam szybki procek

To co wniosę to mój własny kierat

Niezależnie do kogo on dociera

Ja bezsprzecznie unaocznię to teraz

Jestem świeży jakbym właśnie wyszedł od fryzjera

Bo to jest muzyki i techniki tandem

Łeb pełen idei mam jak dachy anten

Czep się nadziei, że po kolei mam

Ten rap robi sceny jakby pisał je sam Dante

Tak ten rap to subiektywna prawda

Bez dyrektyw na obiektywny wariant

Efektywna dotychczasowa karma

Nie do korekty gdy dyktuje standard

Tak ten rap to subiektywna prawda

Bez dyrektyw na obiektywny wariant

Efektywna dotychczasowa karma

Nie do korekty gdy dyktuje standard

Tak ten rap on traktuje wciąż o tym, że

Reprezentuje mnie jak mój totem

I wiesz kto połapie się w gąszczu mych ocen

Ten miał to na mapie jakby był huncwotem

Potem swym to ja pracy nie okraszam

Tak koniecznym gdy harujesz u Augiasza

I choć dla mnie rym to jak dla zwierzęcia pasza

To zwierzęcym rzadko bywać mi się zdarza

I ja się powtarzam lepiej dwoić się, a nie spać

Będą przychodzić jeszcze prosić bym przestał

Kto chce biadolić nie ma szans bym go nie zlał

Rap trzeba robić, a pierdolić piedestał

I tapczan on to dobry jest, ale dla psa

Kiedy brzuch se napcha i suce daje klapsa

Ja mam czas, nic nie dusi mnie jak astma

I nie zmusi mnie żebym skrócił to co wzrasta

Raz, dwa, raz, dwa po raz piąty czaisz?

Trzy wspólne jointy i drugi solo palisz

Czy to strawisz? atakuję Polskę jak Stalin

Abra D.A.B., zapisz - Emisja Spalin

dAb