W moim ogrodzie

W moim ogrodzie, gdzie czas leniwy

Powolną strugą płynął wytrwale,

W moim ogrodzie, gdzie jeszcze nigdy,

Tak dawno słów przyjaznych parę.

W moim ogrodzie, gdzie smutek gościł,

Gdzie gorzkie dni i gorzkie noce,

W moim ogrodzie, gdzie samotności

Nikt nie rozjaśniał, gdzie nigdy dotyk.

W moim ogrodzie, gdzie długa zima,

Zmroziła wszystkie ciepłe uczucia,

W moim ogrodzie, gdzie strumień źródła

Zastygł w bezruchu, a czas umykał.

Aż pewnej nocy puściły lody,

Ogrodu serce mocniej zabiło,

Przyszłaś, nabrałaś źródlanej wody

I napoiłaś, a wszystko ożyło.

Byłaś prześliczna, niczym poranek,

Niczym wiosenny kwiat jabłoni

I nie zapomnę nigdy tej chwili,

Gdy dłoń dotknęła twojej dłoni.

I nie zapomnę tych chwil radosnych,

Kiedy nie mogąc wydobyć słowa,

Z zapartym tchem patrzyłem Ci w oczy,

Tak trwała nasza bez słów rozmowa.

Ja twoje włosy dotykałem ukradkiem,

Gdy zamyślona z pochyloną głową,

Byłaś mi jak prześliczna nimfa,

Co się przegląda nad tafli wodą.

I choć tak blisko byłaś przy mnie,

Choć twoje oczy śmiały się do mnie,

Doprawdy niczego nie jestem pewien,

Co czułaś wtedy, czy wart jestem wspomnień,

wspomnień, wspomnień, wspomnień